Rdza nie siada
20 Września 2013
Ogrodzenia metalowe mają wiele zalet, wśród których na pierwszych miejscach są z pewnością ich cena i estetyka. Problemem bywa natomiast ich trwałość, gdyż w odróżnieniu np. od ogrodzeń murowanych, są one zdecydowanie bardziej narażone na korozję; zwłaszcza spowodowaną wpływami atmosferycznymi. Regularna i staranna konserwacja pozwala jednak w dużej mierze zażegnać niebezpieczeństwo rdzewienia, dzięki czemu posiadaniem mocnego, trwałego i pięknego ogrodzenia cieszyć się może nawet wiele pokoleń użytkowników domu.
Zjadliwa rdza
Podatność na korozję zależy oczywiście w pierwszym rzędzie od materiału, z którego wykonane są elementy ogrodzenia. Stosunkowo najbardziej odporne są ogrodzenia aluminiowe, które jednak – ze względu na specyficzne właściwości tego metalu – są zarazem łatwe do uszkodzenia mechanicznego, a przy tym faktura „surowego” aluminium może kłócić się z bardziej wyrafinowanymi gustami estetycznymi. Dlatego też zdecydowanie częściej wykonuje się ogrodzenia z różnego rodzaju elementów stalowych (w przypadku siatek – z drutu o znormalizowanej średnicy), które zabezpieczane są fabrycznie przed korozją poprzez cynkowanie, chromowanie lub pokrycie osłoną z PVC. Tak chroniony metal zwykle skutecznie opiera się korozji przez dłuższy czas; jeśli tylko ogrodzenie zostało zamontowane prawidłowo, a materiały nie uległy uszkodzeniom w czasie transportu lub budowy, czas ten liczony jest co najmniej w latach.
Nic jednak nie trwa wiecznie, co jest szczególnie łatwo zauważalne w regionach silnie zurbanizowanych, na których występują największe zanieczyszczenia atmosferyczne. W tych warunkach, opady deszczu, oprócz zwykłej wody – która sama w sobie sprzyja korozji – są często „wzbogacane” o liczne substancje chemiczne, znacznie przyspieszające niszczenie elementów metalowych. W efekcie, zwykle już po kilku latach woda wraz z chemikaliami przenika przez mikroszczeliny powstałe w warstwach ochronnych, a rdza zaczyna „dobierać się” bezpośrednio do konstrukcji ogrodzenia. Jest to przysłowiowy ostatni dzwonek, żeby wszcząć działania naprawcze ratujące ogrodzenie przed szybkim zniszczeniem. Dlatego też stan techniczny ogrodzenia powinno kontrolować się starannie i często (zwłaszcza podczas wilgotnych pór jesiennych czy wiosennych), tak by jak najwcześniej wykrywać pierwsze oznaki korozji, jak np. rysy, odpryski i pęknięcia powłoki ochronnej, plamki rdzy, charakterystyczne odbarwienia itp.
Co robić?
Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo łatwa, jeśli właściciel ogrodzenia był od początku świadom niebezpieczeństwa i odpowiednio wcześnie poczynił kroki zapobiegawcze. Najważniejszym z nich jest przede wszystkim staranne postępowanie z ogrodzeniem na co dzień – zmywanie brudu, unikanie zarysowań i wgnieceń oraz regularne pokrywanie dodatkową warstwa ochronną. Jeśli ogrodzenie wykonane jest ze stali cynkowanej lub chromowanej, w roli impregnatu szczególnie dobrze sprawdza się wodna emulsja oleju silikonowego, z dodatkową domieszką terpentyny, rozpuszczalnika lub innych składników o podobnych właściwościach. Pomalowane taką mieszanką ogrodzenie jest odporne na uszkodzenia związane z rozszerzaniem się i kurczeniem termicznym, nie imają się go także zanieczyszczenia stałe ani woda, które nie przylegają do warstwy zabezpieczającej. Efekt spowolnienia starzenia się metalu jest szczególnie dobry, jeśli zabieg taki powtarzany jest okresowo, tj. najrzadziej co kilka lat.
Skomplikowane formy i różnorodne barwy dostępnych dziś inwestorom metalowych elementów ogrodzeniowych sprawiają jednak, że tak prosta metoda zabezpieczania ogrodzenia nie zawsze wystarcza. Zwłaszcza w przypadku ogrodzeń wykonywanych z metalowych elementów oksydowanych, malowanych czy powlekanych, konieczne jest regularne zabezpieczanie ich warstwami malarskimi z materiałów specjalnie do tego celu wytwarzanych, czyli przede wszystkim farb do metali.
Grunt to grunt
Jeśli malowanie ogrodzeń nie jest naszym ulubionym hobby i zamierzamy wykonywać je jak najrzadziej, prace nad nakładaniem warstw malarskich trzeba prowadzić bardzo starannie, przestrzegając zarówno wszystkich zaleceń producentów farb i innych środków chemicznych, jak też pewnych ogólnie przyjętych zasad „dobrej roboty”. Najważniejszym, a zarazem zazwyczaj najbardziej pracochłonnym etapem odnawiania malatury ogrodzenia jest odpowiednie przygotowanie powierzchni. Jest to szczególnie ważne w przypadku zabezpieczania elementów, które już zaczęły ulegać widocznej korozji. Zniszczoną, brudną, odpryśniętą i łuszczącą się starą powłokę antykorozyjną najlepiej usuwać poprzez jej zdrapywanie lub szlifowanie. Tradycyjnie używa się do tego celu zwykłych ręcznych narzędzi, w rodzaju drucianych szczotek, szpachli czy papieru ściernego o grubości ziarna tak dobranej, by oczyszczona powierzchnia nie była zbyt gładka (co nie sprzyja dobremu przyleganiu farb). Praca przy ich pomocy trwa jednak długo i wymaga dużego wysiłku fizycznego, szczególnie w przypadku gdy mamy do czynienia z długimi odcinkami ogrodzeń metalowych, silnie skorodowanych czy o skomplikowanej formie konstrukcyjnej. Dlatego też coraz częściej do zdejmowania zniszczonej warstwy ochronnej używane są szlifierki kątowe, znacznie przyspieszające i ułatwiające pracę.
Następnym krokiem powinno być dokładne zebranie pyłu pozostałego po szlifowaniu (najlepiej ścierką i zwykłą wodą). Oczyszczoną w ten sposób powierzchnię należy ponadto dokładnie umyć roztworem detergentów lub rozpuszczalnikiem, zwracając szczególną uwagę na usunięcie wszelkich zanieczyszczeń tłustych (np. olejowych), których pozostawienie mogłoby w przyszłości spowodować odpadanie farby. „Goły” i czysty metal pokrywamy następnie tzw. gruntem, czyli farbą podkładową zabezpieczającą przed korozją, a zarazem zwiększającą przyczepność podłoża, odpowiednio dobraną do rodzaju zaplanowanej wierzchniej powłoki – tu już najlepiej się zdać przy wyborze na informacje podawane przez producentów farb lub na fachową poradę sprzedawcy. Ostatnim etapem malowania ogrodzenia – po ok. 48 godzinach od położenia podkładu – jest pokrycie go warstwą farby nawierzchniowej (zwykle ftalowej), tworzącą zewnętrzną powłokę malarską; o przeznaczeniu tyleż ochronnym, co dekoracyjnym.
Malowany płot
Jeśli chcemy uniknąć zbyt częstego powtarzania opisanych powyżej prac, dobrze jest znać kilka podstawowych prawideł sztuki malarstwa ogrodzeniowego, pod pewnymi względami wcale nie łatwiejszej od zadań stojących przed pejzażystami czy malarzami portretów. Przede wszystkim ważny jest wybór pory malowania – powinien być to dzień suchy, bez opadów i mgły osadzającej się na metalowych powierzchniach, w miarę możliwości bezwietrzny i o temperaturze powietrza w granicach 10÷25°C (wyższa temperatura powoduje zbyt szybkie schnięcie farby i w konsekwencji osłabia jej przyczepność; w niższej temperaturze farba jest mokra zbyt długo, co grozi przyleganiem do niej kurzu i innych nieestetycznych zanieczyszczeń). Malowany płot nie powinien być nasłoneczniony, gdyż na rozgrzanym metalu farba źle się trzyma; dlatego też najwygodniej pracuje się rano i przy nieco zachmurzonym niebie. Farby najlepiej jest nakładać pędzlem okrągłym lub owalnym, o średnio sztywnym włosiu, w liczbie warstw najbardziej zalecanej przez producenta. W przypadku większych powierzchni, dobrze sprawdza się malowanie natryskowe, które jednak wymaga posiadania specjalistycznego sprzętu i dokładnego zabezpieczenia papierem lub folią tych elementów ogrodzenia i jego najbliższego otoczenia, których nie mamy zamiaru upiększyć plamami emulsji ftalowej.
Jak wynika z powyższych informacji, malowanie ogrodzenia jest przedsięwzięciem na tyle pracochłonnym i skomplikowanym, że w naturalny sposób skłania do poszukiwań rozwiązań alternatywnych. Jednym z nich są dostępne od pewnego czasu w handlu farby aktywnie wiążące rdze, wytwarzane na bazie żywic uretanowo-alkilowych z dodatkiem środków antykorozyjnych, które teoretycznie można nakładać bezpośrednio na skorodowane podłoże. Jest to dużym ułatwieniem w przypadku ogrodzeń, które nie są silnie skorodowane czy pokryte łuszczącą się farbą – nie trzeba wówczas bowiem pocić się godzinami przy dokładnym oczyszczaniu metalu, poprzestając jedynie na usunięciu co większych nierówności i umyciu oraz odtłuszczeniu podłoża. Trzeba jednak pamiętać, że farby takie są na ogół mniej trwałe niż zwykłe, nakładane w sposób tradycyjny, a przy tym nie nadają się do podłoży silnie zardzewiałych czy nierównych, gdyż uzyskana wówczas powierzchnia będzie mało estetyczna. A w końcu chodzi nie tylko o to, by płot się nie zawalił, ale również by jak najdłużej cieszył oko…
Fot. Bondex
Źródło Pomysł na dom
Podatność na korozję zależy oczywiście w pierwszym rzędzie od materiału, z którego wykonane są elementy ogrodzenia. Stosunkowo najbardziej odporne są ogrodzenia aluminiowe, które jednak – ze względu na specyficzne właściwości tego metalu – są zarazem łatwe do uszkodzenia mechanicznego, a przy tym faktura „surowego” aluminium może kłócić się z bardziej wyrafinowanymi gustami estetycznymi. Dlatego też zdecydowanie częściej wykonuje się ogrodzenia z różnego rodzaju elementów stalowych (w przypadku siatek – z drutu o znormalizowanej średnicy), które zabezpieczane są fabrycznie przed korozją poprzez cynkowanie, chromowanie lub pokrycie osłoną z PVC. Tak chroniony metal zwykle skutecznie opiera się korozji przez dłuższy czas; jeśli tylko ogrodzenie zostało zamontowane prawidłowo, a materiały nie uległy uszkodzeniom w czasie transportu lub budowy, czas ten liczony jest co najmniej w latach.
Nic jednak nie trwa wiecznie, co jest szczególnie łatwo zauważalne w regionach silnie zurbanizowanych, na których występują największe zanieczyszczenia atmosferyczne. W tych warunkach, opady deszczu, oprócz zwykłej wody – która sama w sobie sprzyja korozji – są często „wzbogacane” o liczne substancje chemiczne, znacznie przyspieszające niszczenie elementów metalowych. W efekcie, zwykle już po kilku latach woda wraz z chemikaliami przenika przez mikroszczeliny powstałe w warstwach ochronnych, a rdza zaczyna „dobierać się” bezpośrednio do konstrukcji ogrodzenia. Jest to przysłowiowy ostatni dzwonek, żeby wszcząć działania naprawcze ratujące ogrodzenie przed szybkim zniszczeniem. Dlatego też stan techniczny ogrodzenia powinno kontrolować się starannie i często (zwłaszcza podczas wilgotnych pór jesiennych czy wiosennych), tak by jak najwcześniej wykrywać pierwsze oznaki korozji, jak np. rysy, odpryski i pęknięcia powłoki ochronnej, plamki rdzy, charakterystyczne odbarwienia itp.
Co robić?
Odpowiedź na to pytanie jest stosunkowo łatwa, jeśli właściciel ogrodzenia był od początku świadom niebezpieczeństwa i odpowiednio wcześnie poczynił kroki zapobiegawcze. Najważniejszym z nich jest przede wszystkim staranne postępowanie z ogrodzeniem na co dzień – zmywanie brudu, unikanie zarysowań i wgnieceń oraz regularne pokrywanie dodatkową warstwa ochronną. Jeśli ogrodzenie wykonane jest ze stali cynkowanej lub chromowanej, w roli impregnatu szczególnie dobrze sprawdza się wodna emulsja oleju silikonowego, z dodatkową domieszką terpentyny, rozpuszczalnika lub innych składników o podobnych właściwościach. Pomalowane taką mieszanką ogrodzenie jest odporne na uszkodzenia związane z rozszerzaniem się i kurczeniem termicznym, nie imają się go także zanieczyszczenia stałe ani woda, które nie przylegają do warstwy zabezpieczającej. Efekt spowolnienia starzenia się metalu jest szczególnie dobry, jeśli zabieg taki powtarzany jest okresowo, tj. najrzadziej co kilka lat.
Skomplikowane formy i różnorodne barwy dostępnych dziś inwestorom metalowych elementów ogrodzeniowych sprawiają jednak, że tak prosta metoda zabezpieczania ogrodzenia nie zawsze wystarcza. Zwłaszcza w przypadku ogrodzeń wykonywanych z metalowych elementów oksydowanych, malowanych czy powlekanych, konieczne jest regularne zabezpieczanie ich warstwami malarskimi z materiałów specjalnie do tego celu wytwarzanych, czyli przede wszystkim farb do metali.
Grunt to grunt
Jeśli malowanie ogrodzeń nie jest naszym ulubionym hobby i zamierzamy wykonywać je jak najrzadziej, prace nad nakładaniem warstw malarskich trzeba prowadzić bardzo starannie, przestrzegając zarówno wszystkich zaleceń producentów farb i innych środków chemicznych, jak też pewnych ogólnie przyjętych zasad „dobrej roboty”. Najważniejszym, a zarazem zazwyczaj najbardziej pracochłonnym etapem odnawiania malatury ogrodzenia jest odpowiednie przygotowanie powierzchni. Jest to szczególnie ważne w przypadku zabezpieczania elementów, które już zaczęły ulegać widocznej korozji. Zniszczoną, brudną, odpryśniętą i łuszczącą się starą powłokę antykorozyjną najlepiej usuwać poprzez jej zdrapywanie lub szlifowanie. Tradycyjnie używa się do tego celu zwykłych ręcznych narzędzi, w rodzaju drucianych szczotek, szpachli czy papieru ściernego o grubości ziarna tak dobranej, by oczyszczona powierzchnia nie była zbyt gładka (co nie sprzyja dobremu przyleganiu farb). Praca przy ich pomocy trwa jednak długo i wymaga dużego wysiłku fizycznego, szczególnie w przypadku gdy mamy do czynienia z długimi odcinkami ogrodzeń metalowych, silnie skorodowanych czy o skomplikowanej formie konstrukcyjnej. Dlatego też coraz częściej do zdejmowania zniszczonej warstwy ochronnej używane są szlifierki kątowe, znacznie przyspieszające i ułatwiające pracę.
Następnym krokiem powinno być dokładne zebranie pyłu pozostałego po szlifowaniu (najlepiej ścierką i zwykłą wodą). Oczyszczoną w ten sposób powierzchnię należy ponadto dokładnie umyć roztworem detergentów lub rozpuszczalnikiem, zwracając szczególną uwagę na usunięcie wszelkich zanieczyszczeń tłustych (np. olejowych), których pozostawienie mogłoby w przyszłości spowodować odpadanie farby. „Goły” i czysty metal pokrywamy następnie tzw. gruntem, czyli farbą podkładową zabezpieczającą przed korozją, a zarazem zwiększającą przyczepność podłoża, odpowiednio dobraną do rodzaju zaplanowanej wierzchniej powłoki – tu już najlepiej się zdać przy wyborze na informacje podawane przez producentów farb lub na fachową poradę sprzedawcy. Ostatnim etapem malowania ogrodzenia – po ok. 48 godzinach od położenia podkładu – jest pokrycie go warstwą farby nawierzchniowej (zwykle ftalowej), tworzącą zewnętrzną powłokę malarską; o przeznaczeniu tyleż ochronnym, co dekoracyjnym.
Malowany płot
Jeśli chcemy uniknąć zbyt częstego powtarzania opisanych powyżej prac, dobrze jest znać kilka podstawowych prawideł sztuki malarstwa ogrodzeniowego, pod pewnymi względami wcale nie łatwiejszej od zadań stojących przed pejzażystami czy malarzami portretów. Przede wszystkim ważny jest wybór pory malowania – powinien być to dzień suchy, bez opadów i mgły osadzającej się na metalowych powierzchniach, w miarę możliwości bezwietrzny i o temperaturze powietrza w granicach 10÷25°C (wyższa temperatura powoduje zbyt szybkie schnięcie farby i w konsekwencji osłabia jej przyczepność; w niższej temperaturze farba jest mokra zbyt długo, co grozi przyleganiem do niej kurzu i innych nieestetycznych zanieczyszczeń). Malowany płot nie powinien być nasłoneczniony, gdyż na rozgrzanym metalu farba źle się trzyma; dlatego też najwygodniej pracuje się rano i przy nieco zachmurzonym niebie. Farby najlepiej jest nakładać pędzlem okrągłym lub owalnym, o średnio sztywnym włosiu, w liczbie warstw najbardziej zalecanej przez producenta. W przypadku większych powierzchni, dobrze sprawdza się malowanie natryskowe, które jednak wymaga posiadania specjalistycznego sprzętu i dokładnego zabezpieczenia papierem lub folią tych elementów ogrodzenia i jego najbliższego otoczenia, których nie mamy zamiaru upiększyć plamami emulsji ftalowej.
Jak wynika z powyższych informacji, malowanie ogrodzenia jest przedsięwzięciem na tyle pracochłonnym i skomplikowanym, że w naturalny sposób skłania do poszukiwań rozwiązań alternatywnych. Jednym z nich są dostępne od pewnego czasu w handlu farby aktywnie wiążące rdze, wytwarzane na bazie żywic uretanowo-alkilowych z dodatkiem środków antykorozyjnych, które teoretycznie można nakładać bezpośrednio na skorodowane podłoże. Jest to dużym ułatwieniem w przypadku ogrodzeń, które nie są silnie skorodowane czy pokryte łuszczącą się farbą – nie trzeba wówczas bowiem pocić się godzinami przy dokładnym oczyszczaniu metalu, poprzestając jedynie na usunięciu co większych nierówności i umyciu oraz odtłuszczeniu podłoża. Trzeba jednak pamiętać, że farby takie są na ogół mniej trwałe niż zwykłe, nakładane w sposób tradycyjny, a przy tym nie nadają się do podłoży silnie zardzewiałych czy nierównych, gdyż uzyskana wówczas powierzchnia będzie mało estetyczna. A w końcu chodzi nie tylko o to, by płot się nie zawalił, ale również by jak najdłużej cieszył oko…
Fot. Bondex
Źródło Pomysł na dom
powrót